Anime mi nieznane (co tu się dziwić... trzy sezony w plery, bez chęci do nadrobienia ;p) ale fakt, coś mnie w nadesłanym przez kolegę ED'zie urzekło... taka stonowana nietypowość wypływająca z video a co do samej piosenki... parę odsłuchań i pewnie znajdzie moje miejsce na playlist... dziwnym trafem wpadła w moje gusta^^
Co do samego tytułu, to być może to na nie padnie wybór, zaraz po uporaniu się z Bleachem... niemniej thx. za link - zdecydowanie pozytywny w odbiorze :3
Huh, sporo znaków... i pewno sporo prawdy w tym zamkniętej. Wiadomym jest, że najważniejsze przy oglądaniu jest "enjoy the show" i kij z niedociągnięciami, uproszczeniami i innymi bzdetami. "Podobało mi się, czułem frajdę, wciągnęło mnie, jak chodzenie po bagnach" - o to chodzi. Mimo wszystko, pierw ta deklaracja odnośnie czystego zamiłowania do Indexa a teraz rewatch? Nie przestajesz mnie zaskakiwać ^^
Jakby cię zainteresowały moje wrażenia, po s.2, to wklejam z uprzednio napisanej opinii do kumpla.
Zakończyłem drugą serię Indexa, dziwiąc się samemu sobie z powodu dokonanego wyczynu. Inaczej tego nazwać nie można. Sam fakt powstania kontynuacji, jest dla mnie dostatecznym nietaktem, ale to co "Toaru Majutsu no Index II" sobą zaprezentowało, zaprzeczyło moim najciemniejszym wizjom, jakoby gorsze gówno zaistniało. A zatem, po kolei.
Sam pomysł z podziałem historii na parę rozdziałów, jest istnym niewypałem. Być może miało to ożywić zeschniętą historię i wprowadzić odrobinę zamętu do tego syfu, co w gruncie rzeczy pogorszyło całą sytuację. To, że historia młodocianych magików/esperów jest cholernie statyczna pięknie zostało pokazane bodajże w 2 "rozdziale". Milusińscy ganiali się za biuściastą babeczką w te i z powrotem tracąc przy tym miliony impulsów (serio, w pewnym momencie, poprzysiągłem sobie, że jeśli zobaczę kolejny raz Toume sięgającego po komórkę, cisnę poduszką w ekran... w końcu skończyły mi się poduszki xD) Kwiatków było w anime co niemiara, jak chociażby najciekawszy i najbardziej rzucający się w oczy (tak, z telefonem bynajmniej ;p): Główny bohater, w kryzysowym momencie, nie wiedząc co zrobić, postanowił ZADZWONIĆ do leżącego 20 METRÓW dalej, półżywego kumpla. No po prostu mistrzostwo świata. Gratuluję trzeźwości umysłu twórcom tej szopki. Od dzisiaj będę dzwonił do sąsiada, by ten przyniósł mi papier toaletowy z komódki przy łazience. To niestety nie wyjątek, który mógłby poświadczyć o niedociągnięciu... tu wszystko się sypało i to dosłownie na łeb.
Gestykulacje protagonisty były czymś przerażającym. Przypomniał mi się seans "Saint Seyia" sprzed paru lat. Wówczas to, nie zwracałem uwagi na te bzdety... były to zwyczajne przerwy między mordobiciem. Widz dorósł i zapragnął czegoś więcej... niestety nic z tego nie wyszło.
Poza tym, mamy w anime znane i lubiane przez wszystkich, monologi i rozmyślania nad kolejnym atakiem przeciwnika. Najtrafniej określić Indexa można skojarzeniem, że to skrót po najdurniejszych shounenach w historii.
Podsumowując, otrzymałem anime spójne jak zeschnięty Wikol, ciekawe niczym niedzielne ogłoszenia duszpasterskie i pouczające na miarę elementarza przedszkolaka. W gruncie rzeczy, nie wiem, co było z tego wszystkiego ciekawsze... samo anime, czy widok mnie podczas seansu (z tym że pozycję zmieniam wyjątkowo rzadko i niechętnie) 5/10 daję z wielkiej łaski za ładne laski.
Pewną kontynuację obejrzę, gdyż dotyczyć ona będzie przede wszystkim
Acceleratora
czyli, jak dla mnie, najciekawszej postaci tej serii.
Twoje PS. jest o tyle interesujące, że stawiasz mnie w położeniu, kiedy cholernie jestem ciekaw, co Cię w tej serii urzekło?
To anime nie oferuje nic ujmującego... jedynie dziewczęta w nim występujące są dosyć ciekawe. Tego porządnym tytułem nazwać nie mogę, nie potrafię i nie chcę. Osobiście, z dwojga złego, wolę przestane 12 odcinkowe moe bzdetki o niczym, niżeli pseudo-przygodówkę, gdzie wszystko a w szczególności bohaterska gestykulacją protagonisty napawa mnie obrzydzeniem. No i to anime nie potrafi przyciągnąć widza na dłuższy seans... jest statyczne, powtarzalne i się dłuży... dla mnie to nic innego jak Bleach/Naruto w pigułce - czyli to, co w shounenah "najlepsze" podane na wynos w fast foodzie :3
Piszę te słowa, będąc niemalże pod koniec Indexa i zabierając się za Railguna... tak więc mało to prawdopodobne, żebym zmienił swoje zdanie co do tego anime.
Czekam na odpowiedź, bo przyznam szczerze, jeszcze nie spotkałem bezinteresownego miłośnika To Aru... ^^
Polecam większość utworów tego wykonawcy, bo są po prostu genialne :)
Madoke oglądam przez zachwyt jaki rozpętał się wokół tego anime... nic nie zapowiadało, że będzie to jakaś mega seria... i nie jest, ale jak na anime ostatniego sezonu, to wyjątkowo fajnie się ogląda :D
Czasami można na tym youśmietniku znaleźć naprawdę kawałek zajebistej roboty. Sama w sobie, piosenka - majstersztyk (pasuje pode mnie... i to nie tylko momentalnie xD) no a dorobione pod nią video - znakomicie dograne. U oglądającego włos się jeży na głowie a sam filmik pokazuje Lighta chyba w najambitniejszej formie - plus ^^
Serie DtB, jako całość, odbieram w miarę pozytywnie. Po nierównej jedynce i mocno przeciętnej dwójce przyszedł czas na paro odcinkowy Gaiden. Z jednej strony, nie spodziewałem się żadnych rewelacji (przeciętny widz, po zapoznaniu się z losami bohaterów z poprzednich części, sam stworzył sobie zarys historyczny łącznika między seriami) Może ta spójność i stabilizacja fabularna, pozwoliły mi odebrać Gaiden w tak pozytywnych barwach. W rzeczywistości, te 4 epki, oferują nam kwintesencję całego "Darkera..." Mamy tu dynamiczne walki, ciągłą akcję, brak potknięć fabularnych, no i co najistotniejsze - anime utrzymało swój specyficzny klimat od początku do końca (właśnie pod tym względem, w połowie emisji, poległa część 1 a 2 spieprzyła to po całości!) Dodam jeszcze, że związek Hei z Yin jest moim ulubionym, jaki kiedykolwiek w anime powstał (pokonując mistrzowskie paringi z Clannada, czy Spice and Wolf) chyba dlatego, w chwili rozstania, nie mogłem powstrzymać łez.
Warto wspomnieć o pojedynczym utworze wokalnym, który pojawia się przy napisach. Jednym słowem - majstersztyk. "Can you fly" znakomicie oddaje zwieńczenie całej historii najpiękniejszego i jednego z najbardziej dramatycznych związków... "Meteorit..." to dla mnie niepotrzebna (niemalże nieistniejąca) kontynuacja.
BTW. Chętnie przybiłbym piątkę gościowi, który zrobił tego AMVka. Właśnie takie sekwencje z takim podkładem chciałem otrzymać - świetne upamiętnienie :)
Moja odpowiedź może być dla Ciebie niezbyt satysfakcjonująca, bo "White Album" nijak mi się podobał. Ot, kolejne anime z serii 'ni ziębi, ni grzeje', po prostu jest. Na całe szczęście, nie wiązałem z tym tytułem żadnych wielkich nadziei, dodam więcej - kompletnie nie wiedziałem o czym ono jest. Tak więc, znając jedynie gatunkowość animca, podjąłem się próby obejrzenia tego, co "za darmo" do ściągnięcia z bakaBT było ^^'
Tu na ogół następuje przydługa recenzja, obejmująca wszystkie aspekty przerabianego tytułu. Jednak zabieram się za to, jedynie wówczas, kiedy tytuł jest wybitnie dobry, bądź wręcz przeciwnie. Mając do czynienia z typowym średniakiem, pozwolę sobie przejść do podsumowania ;)
Zasadnicze pytanie - Czy się na "White Album" przejechałem? Nie sądzę. Po prostu, po love storach, takich jak chociażby osławione "5cm per second", "WA" wypada dosyć kiepsko, by nie dać - sztampowo. Postaci zachowują się strasznie sztywnie (abstrahując od ich koncertowych poczynań - taniec paralityka) Widz nie czuje tej siły powiązań między głównymi bohaterami. Czułem się jak telemaniak oglądający niemiecką obyczajówkę, bowiem gra aktorska zachodnich sąsiadów woła o pomstę do nieba. Broń Boże, nie doszukuję się w Albumie nie wiedzieć jak wysoko pojętego realizmu, (w gruncie rzeczy słowa anime i realizm, pasują do siebie jak pieść do nosa...) ale cholerka, zamiast kipiącego tandetną miłością Harlequina, dostałem coś na rodzaj bajeczki Disneya o... w gruncie rzeczy, o niczym (odkłada słuchawkę) ___
W takim świecie chodzących lalek, nie mogłem się odnaleźć. Po seansie I sezonu (który stanowi połowę historii) stwierdzam jasno, album nie został zapełniony... wieje gryzącą pustką bieli i nihilizmu. Nic więcej dodać nie mogę... do czasu poznania się z ciągiem dalszym tych tragicznie niedelikatnych poczynań milusińskich.
6/10 za oprawę wizualną na przyzwoitym poziomie (wyostrzoną o wersję HD, która trafiła w moje łapska) znakomity wokal w OP... no i insert songi (a raczej ich fragmenty) wypadły całkiem zgrabnie.
Oh snap, we DO share some compatibility of anime with each other. Can't say that I tried to though, just like some series and dislike others. Pretty cool though.
Witam kumpla od zgadywanek ;p poza tym, fajnie że mnie znalazłeś (czyt. przy okazji ja znalazłem Ciebie xD) to miejsce jest odpowiedniejsze do rozmów na temat m&a :) hehe, widzę CG w ulubionych, zehr gut ^^
Hello!!
Hey will you join my club, i am trying to start a game club where everyone who watches anime and play games will be able to find other people who plays the game they play.
Also so everyone who doesn't play games to be able to find games they enjoy~ Thats my goal anyways
All Comments (14) Comments
Anime mi nieznane (co tu się dziwić... trzy sezony w plery, bez chęci do nadrobienia ;p) ale fakt, coś mnie w nadesłanym przez kolegę ED'zie urzekło... taka stonowana nietypowość wypływająca z video a co do samej piosenki... parę odsłuchań i pewnie znajdzie moje miejsce na playlist... dziwnym trafem wpadła w moje gusta^^
Co do samego tytułu, to być może to na nie padnie wybór, zaraz po uporaniu się z Bleachem... niemniej thx. za link - zdecydowanie pozytywny w odbiorze :3
Jakby cię zainteresowały moje wrażenia, po s.2, to wklejam z uprzednio napisanej opinii do kumpla.
Zakończyłem drugą serię Indexa, dziwiąc się samemu sobie z powodu dokonanego wyczynu. Inaczej tego nazwać nie można. Sam fakt powstania kontynuacji, jest dla mnie dostatecznym nietaktem, ale to co "Toaru Majutsu no Index II" sobą zaprezentowało, zaprzeczyło moim najciemniejszym wizjom, jakoby gorsze gówno zaistniało. A zatem, po kolei.
Sam pomysł z podziałem historii na parę rozdziałów, jest istnym niewypałem. Być może miało to ożywić zeschniętą historię i wprowadzić odrobinę zamętu do tego syfu, co w gruncie rzeczy pogorszyło całą sytuację. To, że historia młodocianych magików/esperów jest cholernie statyczna pięknie zostało pokazane bodajże w 2 "rozdziale". Milusińscy ganiali się za biuściastą babeczką w te i z powrotem tracąc przy tym miliony impulsów (serio, w pewnym momencie, poprzysiągłem sobie, że jeśli zobaczę kolejny raz Toume sięgającego po komórkę, cisnę poduszką w ekran... w końcu skończyły mi się poduszki xD) Kwiatków było w anime co niemiara, jak chociażby najciekawszy i najbardziej rzucający się w oczy (tak, z telefonem bynajmniej ;p): Główny bohater, w kryzysowym momencie, nie wiedząc co zrobić, postanowił ZADZWONIĆ do leżącego 20 METRÓW dalej, półżywego kumpla. No po prostu mistrzostwo świata. Gratuluję trzeźwości umysłu twórcom tej szopki. Od dzisiaj będę dzwonił do sąsiada, by ten przyniósł mi papier toaletowy z komódki przy łazience. To niestety nie wyjątek, który mógłby poświadczyć o niedociągnięciu... tu wszystko się sypało i to dosłownie na łeb.
Gestykulacje protagonisty były czymś przerażającym. Przypomniał mi się seans "Saint Seyia" sprzed paru lat. Wówczas to, nie zwracałem uwagi na te bzdety... były to zwyczajne przerwy między mordobiciem. Widz dorósł i zapragnął czegoś więcej... niestety nic z tego nie wyszło.
Poza tym, mamy w anime znane i lubiane przez wszystkich, monologi i rozmyślania nad kolejnym atakiem przeciwnika. Najtrafniej określić Indexa można skojarzeniem, że to skrót po najdurniejszych shounenach w historii.
Podsumowując, otrzymałem anime spójne jak zeschnięty Wikol, ciekawe niczym niedzielne ogłoszenia duszpasterskie i pouczające na miarę elementarza przedszkolaka. W gruncie rzeczy, nie wiem, co było z tego wszystkiego ciekawsze... samo anime, czy widok mnie podczas seansu (z tym że pozycję zmieniam wyjątkowo rzadko i niechętnie) 5/10 daję z wielkiej łaski za ładne laski.
Pewną kontynuację obejrzę, gdyż dotyczyć ona będzie przede wszystkim
Najlepsze na koniec, czyli Railgun ^^
I to tyle, jak na razie ;)
To anime nie oferuje nic ujmującego... jedynie dziewczęta w nim występujące są dosyć ciekawe. Tego porządnym tytułem nazwać nie mogę, nie potrafię i nie chcę. Osobiście, z dwojga złego, wolę przestane 12 odcinkowe moe bzdetki o niczym, niżeli pseudo-przygodówkę, gdzie wszystko a w szczególności bohaterska gestykulacją protagonisty napawa mnie obrzydzeniem. No i to anime nie potrafi przyciągnąć widza na dłuższy seans... jest statyczne, powtarzalne i się dłuży... dla mnie to nic innego jak Bleach/Naruto w pigułce - czyli to, co w shounenah "najlepsze" podane na wynos w fast foodzie :3
Piszę te słowa, będąc niemalże pod koniec Indexa i zabierając się za Railguna... tak więc mało to prawdopodobne, żebym zmienił swoje zdanie co do tego anime.
Czekam na odpowiedź, bo przyznam szczerze, jeszcze nie spotkałem bezinteresownego miłośnika To Aru... ^^
... muzyka w duszę.
Piękne dzięki :D
Madoke oglądam przez zachwyt jaki rozpętał się wokół tego anime... nic nie zapowiadało, że będzie to jakaś mega seria... i nie jest, ale jak na anime ostatniego sezonu, to wyjątkowo fajnie się ogląda :D
btw. porównanie 68,5%. No ładnie. :)
Warto wspomnieć o pojedynczym utworze wokalnym, który pojawia się przy napisach. Jednym słowem - majstersztyk. "Can you fly" znakomicie oddaje zwieńczenie całej historii najpiękniejszego i jednego z najbardziej dramatycznych związków... "Meteorit..." to dla mnie niepotrzebna (niemalże nieistniejąca) kontynuacja.
BTW. Chętnie przybiłbym piątkę gościowi, który zrobił tego AMVka. Właśnie takie sekwencje z takim podkładem chciałem otrzymać - świetne upamiętnienie :)
Tu na ogół następuje przydługa recenzja, obejmująca wszystkie aspekty przerabianego tytułu. Jednak zabieram się za to, jedynie wówczas, kiedy tytuł jest wybitnie dobry, bądź wręcz przeciwnie. Mając do czynienia z typowym średniakiem, pozwolę sobie przejść do podsumowania ;)
Zasadnicze pytanie - Czy się na "White Album" przejechałem? Nie sądzę. Po prostu, po love storach, takich jak chociażby osławione "5cm per second", "WA" wypada dosyć kiepsko, by nie dać - sztampowo. Postaci zachowują się strasznie sztywnie (abstrahując od ich koncertowych poczynań - taniec paralityka) Widz nie czuje tej siły powiązań między głównymi bohaterami. Czułem się jak telemaniak oglądający niemiecką obyczajówkę, bowiem gra aktorska zachodnich sąsiadów woła o pomstę do nieba. Broń Boże, nie doszukuję się w Albumie nie wiedzieć jak wysoko pojętego realizmu, (w gruncie rzeczy słowa anime i realizm, pasują do siebie jak pieść do nosa...) ale cholerka, zamiast kipiącego tandetną miłością Harlequina, dostałem coś na rodzaj bajeczki Disneya o... w gruncie rzeczy, o niczym (odkłada słuchawkę) ___
W takim świecie chodzących lalek, nie mogłem się odnaleźć. Po seansie I sezonu (który stanowi połowę historii) stwierdzam jasno, album nie został zapełniony... wieje gryzącą pustką bieli i nihilizmu. Nic więcej dodać nie mogę... do czasu poznania się z ciągiem dalszym tych tragicznie niedelikatnych poczynań milusińskich.
6/10 za oprawę wizualną na przyzwoitym poziomie (wyostrzoną o wersję HD, która trafiła w moje łapska) znakomity wokal w OP... no i insert songi (a raczej ich fragmenty) wypadły całkiem zgrabnie.
Ty co myślisz...? ;)
Witam kumpla od zgadywanek ;p poza tym, fajnie że mnie znalazłeś (czyt. przy okazji ja znalazłem Ciebie xD) to miejsce jest odpowiedniejsze do rozmów na temat m&a :) hehe, widzę CG w ulubionych, zehr gut ^^
Hello!!
Hey will you join my club, i am trying to start a game club where everyone who watches anime and play games will be able to find other people who plays the game they play.
Also so everyone who doesn't play games to be able to find games they enjoy~ Thats my goal anyways
,.~*`_ http://myanimelist.net/clubs.php?cid=20335 _`*~.,
please comment back