Forum Settings
Forums
New
Dec 2, 2011 12:54 PM
#1

Offline
Dec 2011
20
Drętwo tu coś, zatem żeby poprawić/pogorszyć/wzbudzić jakikolwiek zalążek emocji zapraszam na bajkę. O Grellpturku. Część pierwsza i nieostatnia.

-.-

Dawno, dawno temu, żyła sobie mała dziewczynka. Była wesoła, miła i nie było nikogo na świecie, kto nie darzyłby jej pozytywnymi uczuciami. Najbardziej jednak dziewczynkę kochała jej babcia. Podarowała niegdyś wnuczce czerwony kapturek, który mała tak polubiła, iż nie rozstawała się z nim na krok.

Jednakże prawda w oczy kole. W rzeczywistości dziewczynka nie tylko nie była taka mała (Sto siedemdziesiąt centymetrów i osiemdziesiąt milimetrów wzrostu mówią same za siebie), ale i kwestia jej prawdziwej płci pozostała głęboko nierozstrzygnięta. Aby jednak nie wywoływać zbytnich sensacji emocjonalnych u opisywanego osobnika pozwolę sobie umownie przyjąć, że owszem, niezaprzeczalnie była płci żeńskiej. Z tymi pozytywnymi uczuciami jak się domyślacie to również był pic na wodę, natomiast bardziej od kapturka wolała własnoręcznie skonstruowaną piłę mechaniczną. Nie rujnujmy jednak atmosfery zbyt szybko.

Pewnego słonecznego dnia mama zawołała do siebie naszą bohaterkę, i wręczając jej wiklinowy koszyczek w dłonie, rzekła:
- Ko..cha...nie, stało się coś bardzo smutnego. Babcia rozchorowała się niemożebnie i natychmiast musisz udać się do niej i zanieść jej nowy środek do konswerwacji zwłok, znaczy, khem, lekarstwa oraz ciasto wraz z sokiem malinowym, które...przygotowałam...
Ze wzruszenia nad ciepłem i dobrocią bijącymi z niewinnej twarzy córeczki (charakterystycznej dzięki delikatnym usteczkom podkreślonymi przez rekinie zęby) słowa powyżej ledwo przeszły mamusi przez gardło. Kiedy latorośl wyszczerzyła się w najbardziej wyrazistym uśmiechu we wszechświecie kręcąc zachęcająco bioderkami rodzicielka była bliska płaczu. Ze wzruszenia oczywiście.
- Will! Mamo! Wiesz, że zrobię wszystko, by choć na chwilę przemienić twój wewnętrzny chłod serca w żar ciała i duszy nie do ugaszenia! Nie bój obawiaj się o mnie!
Teraz, ze strachu o najdroższą i wciąż niewinną córeczkę, mamusia pobladła znacząco, dotykając stanu przedzawałowego i nerwowo poprawiała co chwilę szare okulary na nosie dziwnie długą, żelazną oraz ostro zakończoną łyżką kuchenną. Pod nosem szeptała z lękiem "co o mnie pomyślą znajomi po fachu...zabiją śmiechem, wytkną palcami...skonfiskują kosę...wpiszę tego popranego pisarzynę na listę śmierci, doigra się..." co można łatwo tłumaczyć jako niechybny strach przed byciem nieodpowiednią matką.
- ...Mateńko? Chyba wiem, czego Ci potrzeba byś poczuł...a... się lepiej!
- Nie trzeba...słoneczko! Masz tu ten koszyczek, idźże już, bo wieczór zaraz! I nie zbaczaj się...z drogi nie zbaczaj! Idź!
I rzuciwszy w stronę dziewczynki czerwony kapturek zniknęła ze sceny w tempie ekspresowym.

Czerwony Kapturek, jak nazywano dziewczynkę w okolicy, ruszył przed siebie z entuzjazmem spowodowanym faktem, iż nakrycie głowy niezwykle gustownie wyglądało w połączeniu z czerwonym płaszczykiem odziedziczonym swego czasu od pewnej zacnej, kochającej Kapturka cioci, której niefortunnie zmarło się wskutek wypadku przy pracy. Dzięki płaszczykowi dziewczynka czuła, że ma ukochaną cioteczkę przy sobie, a ta czuwa nad nią i od tej pory niczego się nie bała. Przynajmniej tak brzmi wersja oficjalna. Pomijając, nasza bohaterka podążała więc sobie radośnie wąską polną ścieżyną, krokiem niemal tanecznym, wymachując koszyczkiem trzymanym w jednej dłoni, a piłą mechaniczną w drugiej. Piła mechaniczna była elementem niezbędnym, jako że dobrotliwa wnuczka postanowiła po drodze do babci nazrywać tej bukiet jej ulubionych kwiatów, a przecież nie mogła pozwolić na pokaleczenie sobie delikatnych rączek, prawda? Na tę radosną wizję padał tylko jeden długi cień. I nie chodziło nawet o ogromnego czarnego kruka, który co dopiero przeleciał nad głową Kapturka. Mianowicie ulubione kwiatki babci rosły li i jedynie na zapomnianym przez ludzkość cmentarzysku, które z kolei znajdowało się w samym środku lasu.

Wszak mamusia zabraniała wchodzić do groźnego miejsca jakim był las, choć nigdy nie podawała powodu. Prawdopodobnie chodziło o bezpieczeństwo wszelkich zboczeńców i ekshibicjonistów chowających się za drzewami i krzewami, których nazwiska tego dnia przypadkowo nie widniały na Liście Śmierci. Naturalna harmonia świata musiała zostać zachowana.
"(...)who the hell is going to save me? he thought.
as the knife stopped spinning
the answer came:
you're going to have to
save yourself (...)"
- Charles Bukowski "Question and answer"

Forgive me my English, I'm trying my best.
Reply Disabled for Non-Club Members
Dec 24, 2011 10:50 AM
#2

Offline
Mar 2009
2058
łał, niezly. :D podoba mi się ta początkowa "niewinność", myślałam nawet przez chwilę że całe opowiadanie będzie takie grzeczne. Nieźle też wymyśliłaś z tym powiązaniem czerwonego kapturka z Grellem. haha, zabawne. napisałaś już dalszą część? :D
aaa, i zamierzasz tak całą bajkę "przerobić', czy w pewnym momencie opowiadanie pójdzie własną drogą?
Apr 13, 2012 9:30 AM
#3

Offline
Oct 2011
1909
Bardzo mi się podoba.Czekamy na Undertaker i Drocella jeśli w ogółe będą w tym opowiadaniu xD
Reply Disabled for Non-Club Members

More topics from this board

» X czy Y? ( 1 2 3 )

Kawashima - Jul 5, 2010

112 by nekodoubt »»
Apr 23, 2014 10:40 AM

Sticky: » Karty klubowe [Otwarte]

NatiChan - Jul 3, 2010

45 by Zozolka »»
Sep 9, 2012 3:41 AM

» Kurowiedza ( 1 2 3 4 5 )

NatiChan - Jul 26, 2010

200 by wtspears »»
Jul 5, 2012 1:48 AM

Poll: » Kuroshitsuji - polskie wydanie

NatiChan - Apr 5, 2012

0 by NatiChan »»
Apr 5, 2012 9:17 AM

» Czego teraz słuchasz? ( 1 2 )

Kawashima - Jul 5, 2010

84 by NatiChan »»
Apr 5, 2012 9:07 AM
It’s time to ditch the text file.
Keep track of your anime easily by creating your own list.
Sign Up Login