Report shimmereye's Profile

Statistics

All Anime Stats Anime Stats
Days: 14.0
Mean Score: 6.00
  • Total Entries136
  • Rewatched2
  • Episodes836
Anime History Last Anime Updates
K
K
Dec 13, 2012 11:19 AM
Dropped 7/13 · Scored -
Code:Breaker
Code:Breaker
Oct 18, 2012 8:47 PM
Plan to Watch · Scored -
Nabari no Ou
Nabari no Ou
Aug 30, 2012 6:55 AM
Watching 10/26 · Scored -
All Manga Stats Manga Stats
Days: 4.3
Mean Score: 6.13
  • Total Entries168
  • Reread0
  • Chapters468
  • Volumes77
Manga History Last Manga Updates
No.6
No.6
Apr 25, 2014 3:07 AM
Reading 10/43 · Scored -
Neo Arcadia: Yami ni Saku Niji
Neo Arcadia: Yami ni Saku Niji
Jul 29, 2013 7:44 AM
Plan to Read · Scored -
Fetish
Fetish
Jul 29, 2013 7:42 AM
Plan to Read · Scored -

All Favorites Favorites

Anime (2)
Manga (2)
Character (4)

All Comments (463) Comments

Would you like to post a comment? Please login or sign up first!
lograk Dec 24, 2014 2:08 AM
...shim.... dobrze, że żyjesz, wygląda na to, że ja nie zauważyłam Twojego wpisu, bo też jestem zapracowana i sądziłam, że... coś tam coś tam.... świat dorosłych jest zdecydowanie przereklamowany.... tak czy siak nie rozpisuję się w tym momencie, tylko życzę Ci samych radości z okazji ( najmniej Świąt), ale każdy pretekst jest dobry. I czekam z niecierpliwością, żeby móc na spokojnie naskrobać Ci parę moich nieodkrywczych myśli. Za rok będę znowu bardziej dorosła i bardziej dojrzała (czyżby?), więc mam nadzieję na równie „mądre” przemyślenia... rany... mam wrażenie, ze raczej uwsteczniam się coraz bardziej.... dobra, cieszę się, że wszystko u Ciebie w porządku, więc jeszcze raz z całego serca, najmilszych Świąt i szampańskiej zabawy w Nowym Roku.
lograk Oct 16, 2014 11:57 AM
Rany, jak ja lubię ten temat pieniędzy... naprawdę, nie wygłupiam się, on zawsze wzbudza gorące dyskusje. Pewnie, że to nic złego mieć i chcieć mieć dużo pieniędzy, zabawa się zaczyna wtedy, jakim jesteś ( stałeś się) człowiekiem, jak już je masz. Lub wręcz odwrotnie. Jak ich nie masz. Człowiek sam w sobie jest jednym, wielkim Życzeniem i jako taki ma ich nieskończoną ilość. Dlatego nie istnieje dla człowieka pojęcie skończonej ilości czegokolwiek. Życzenie posiadania pieniędzy się do nich zalicza jako najpopularniejsza forma wymiany energii w tym świecie. Smutne jest to, że jest to życzenie, które człowiek uznał w swoim życiu za wartość najważniejszą. Dlatego ludzkość upada, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Skoro więc człowiek poszedł drogą wartości materialnych, to wiadomo, że ich podział nie może być sprawiedliwy. Nikt nie może mieć tyle samo. Dlaczego – wiadomo, nie ma się sensu nad tym rozpisywać. Stąd oczywista konkluzja, że Ty, czy ja – nie zrealizujemy naszych Dużych marzeń, o ile ich realizacja zależy od pieniędzy. Możemy zrealizowań Małe życzenia na miarę posiadanych środków. Ale to i tak wszystko jest bez sensu, bo przecież nasze życzenia są nieskończone, więc teoretycznie powinniśmy posiadać nieskończone środki, aby móc realizować nieskończone życzenia. Suma summarum - wychodzi na to, że należy nie mieć życzeń, co jest z samej istoty człowieka niemożliwe. I tak koło zamyka się. Twój przykład z tej konferencji jest właśnie dobrym przykładem na nierówny podział pieniędzy ( w sensie globalnym w tym przypadku), gdzie jeden posiada więcej, więc więcej może dać (sprzedać), a biorący też posiada więcej, więc może więcej wziąć ( kupić). Nasz kraj... cóż... jest po prostu biedniejszy.... Lek na raka? Nawet nie wiesz, ile już jest różnych leków i technologii wymyślonych, które wyleczyłyby czy poprawiły stan Ziemi, ale właśnie „posiadający”, w imię posiadania jeszcze więcej – trzymają to wszystko w garści, aby mieć jeszcze więcej. Tak, to jest straszne. Cieszmy się, że nie urodziliśmy się np.... no gdzie tam.... w Korei Pn. …. my zawsze jednak możemy stąd wyjechać, niektórzy nie będą w stanie tego zrobić nigdy.
Nie, nie wkurza mnie, że mogę kogoś obdarować tylko czymś skromnym, wystarczy mi moje własne przekonanie, że czynię to bez egoizmu i z serca.
Rany, czy ja znam Clampa?! X - No jasne, świetna kreska i fabuła, a jakże. Jest wydanie polskie mangi zresztą. No a ich Tsubasa Chronicle np. - pełny słodziak, szkoda, że anime nie dokończono. Dzięki za kolejny tytuł do zaliczenia, mam nadzieję, że nie będzie zbyt krwiste. Spojlery mnie zaciekawiają, nie zniechęcają. Śmiało, możesz nawijać jakby co.
No zobacz, jak różnie patrzy się na teksty, w DI wiem, że były też emocje, ale jakoś głównie kojarzyły mi się one z seksem, mniej zapamiętałam te na tle innym, niż seksualne. Skoro wspomniałaś o Świetle.... to nie czytałam go, ale właśnie przymierzałam się, mówisz,że warto zaliczyć? A co z końcówką nie tak? Co do Herbaty to nie wbiło mi się do głowy, że było tam za dużo scen, może to był po prostu mój akuratny limit? Na pewno czytałaś caluteńką? Wszystkie 7 części?
Nie poganiam Cię oczywiście z tekstami ... ale już nie mogę się doczekać...!?
Żartuję, czekam cierpliwie, maila Ci wysłałam, jakby co. Nadajesz na innych falach niż większość? Czyli jest dobrze, bo zawsze jednak istnieje ta mniejszość, która nie da Ci popaść w zapomnienie. Dzięki za kawałki muzyczne, czy to fortepian umiłowałaś szczególnie? Podobają mi się również bardziej rozbudowane formy, symfoniczne i tu fragment z Harrego P, III cz. Więzień Azkabanu, jak Harry leci na hardodziobie tuż nad wodą ( a ten muska swoim krogulcem taflę wody....) to jeden z piękniejszych kawałków jaki słyszałam ( ca od 2 minuty), chociaż całość jest ładna,
http://www.youtube.com/watch?v=7NqtDCVvH24
Nie mów nic o języku akademickim.... tak bardzo odczuwam brak tego potocznie mówionego (angielskiego, bo w pracy mam z kolei techniczny transportowy) ), że poprosiłam znajomego o lekcje, aby trochę bardziej mówić jak autochton, a nie jak wyuczony akademik i powiadam Ci, trudne to jest....jedyny plus tego, że robię to dla przyjemności, a nie z konieczności, ale to wcale nie pomaga w lepszym przyswojeniu wiedzy....
lograk Sep 28, 2014 6:53 AM
Sorki, troszkę minęło.... jak zwykle jestem na bakier z czasem... siedziałabym przy kompie właściwie cały czas, tyle, że w międzyczasie trzeba trochę pożyć. I to jest ten problem właśnie... wiesz, ten sprzęt i w zasadzie wszystko inne to tylko część większego problemu jakim jest szatan współczesnego świata, czyli pieniądz. Nikt nie daje nic za darmo, idea dawania, w celu sprawienia przyjemności drugiemu jest obecnie znana tylko w kręgu rodzinnym lub bliskich przyjaciół, a i to jest mocno problematyczne. Dziś każdy chce zarobić za wszelką cenę jak najszybciej i jak najwięcej nie bacząc na nic. Sama powiedz: gdybyś wynalazła np. lekarstwo na młodość aż do śmierci, to podarowała byś ludzkości jego formułę, rezygnując z wszystkich profitów, jakie niesie za sobą patent? Czy uszczęśliwiły by Cię zadowolone, wiecznie młode ludzkie twarze, gdy tymczasem Ty nadal walczyłabyś ze sprzętem i musiała wydawać na niego nie przystające do jego wartości kwoty? Dawanie zawsze było, jest i będzie poświęceniem na miarę posiadanych możliwości. Jeden mógłby dać więcej, bo więcej posiada, drugi mniej, bo ma mniej, ale zawsze będzie to miara Twojego poświęcenia. Dzisiejszy świat nie jest, moim zdaniem, zdolny do dawania w żadnej formie. To świat wymiany, ja Ci dam to, ale Ty mi w zamian tamto... i tak, masz rację, to zabija kreatywność i nie tylko, bo z braku czegoś tak gównianego jak pieniądz niejedna istota ludzka nie będzie w stanie nigdy dać innej czegoś bardziej wartościowszego niż pieniądz...to chyba cecha (patrz- wada) cywilizacji idących drogą technologii. No a poza tym, kto powiedział, że dawanie jest tylko materialne? Można podarować ciepłe „dzień dobry” sąsiadowi z rana, albo rzucić mu wilcze spojrzenie? No, ja też ponarzekałam, ale wierz mi ,to dla mojej duszy większy problem niż mogłoby się wydawać, bo ja jestem z tym niepogodzona od środka. I ta spirala dążenia do zysku ze wszystkiego jest straszna i zabija ten świat, a człowiek przestaje mieć człowiecze odruchy... no dobra, zennnn.... ohmmmmm.....
Z przykrością stwierdzam, że nie znam tytułów, które podałaś, ale zapisałam autorów i postaram się poczytać ich, jeśli to tylko nie romanse, to ok. Lubię poczytać o zagadkach wszechświata, o poszukiwaniach ludzi sensu ich istnienia , jak tłumaczą sobie zjawisko życia i dlaczego szukają odpowiedzi np. w religiach. Dobra sensacja też nie jest zła, bo to ciągle zagadka, chociaż lżejszego kalibru, no i fantastyka ze swoimi możliwościami np. umysłu...psychologiczne, w temacie drążenia emocji ludzkich, przyczyn dla postępowania takiego, a nie innego, skutek jest tu mniej istotny. M&A ma tu swoje miejsce w aspekcie fantastyki ( Naruto) czy nostalgicznego ciepła w spojrzeniu na życie ( Seria Natsume). Pomijam, że to Japońszczyzna, którą lubię samą z siebie.
Naprawdę chciałabym przeczytać jakiś twój kawałek, to świetne, że Ty chcesz pisać i wierzysz w to, że potrafisz przelać te niezliczone emocje na papier. Ja już w momencie pisania wiem, że piszę źle i nie to mam na myśli co chcę przekazać. Jeśli dopiero na następny dzień masz wątpliwości, to i tak długo trzymasz w pamięci zamysł całości. Najprawdopodobniej masz je potem nie do plotu, tylko raczej stylu i spojrzenia na przekaz.
Autor zasługuje na ocenę błędów? Czy to nie jest tak, że autor pisze tekst, a bety i inni edytorzy mają za zadanie sprawdzić całość pod względem ortografii czy gramatyki, bo to najzwyczajniej może ujść autorowi w ferworze pisania? No chyba, że autor jest sam sobie sterem, żeglarzem.....ale według mnie to jednak i tak ma mniejsze znaczenie, niż treść i tu podpisuję się z Tobą wszystkimi czterema kopytami. Bez dobrego pomysłu nie ma utworu. Stylistyczna paplanina pozostanie zawsze bezwartościową paplaniną karmiącą ego pseudo autora. Na takie coś nabierałam niektóre nauczycielki z LO, które oceniały prace po długości, a nie koniecznie głębi treści. Co do treści jeszcze, to czasem gnębi mnie pytanie, czy ludzie już wszystkiego sobie nie przekazali w takiej czy innej formie? No bo w końcu ile ludzkość ma pytań odnośnie życia i problemów jakie ono zawiera? Nie sądzisz, że to może już być tylko jakiś nowy wygibas stylistyczny? I wtedy faktycznie może pozostaje już tylko unikatowy opis emocji (nawet tej samej), inny dla każdego autora, czytelnik wtedy go kupi, jeśli utożsami się z nim.. Ale kiedy może się utożsamić, w jakich okolicznościach? I dlaczego jest to ogóle możliwe? Bo jest podobny autorowi charakterem? Bo autor trafił na podobieństwo przeżyć czytelnika? Słyszałam, że to się nazywa „podobieństwem właściwości”, wtedy i tylko wtedy ma szanse zaistnieć zjawisko akceptacji autora w zakresie treści i formy dzieła przez czytelnika, bo autor i czytelnik są podobni, a więc czytelnik jest w stanie zrozumieć przekaż autora, a autor wie, jak to uczynić, by zostać prawidłowo odebranym. W sumie faktycznie można to skrócić do empatii, ale nie tylko „w danej sytuacji”, ale ogólnie, do całości. No bo po mojemu, współodczuwam nie tylko w jakimś momencie, ale ogólnie, zawsze ( bo taki już jestem, mam tą cechę w sobie), autor i czytelnik wibrują na podobnym poziomie emocji i przeżyć, dlatego odbiór jak i przekaz pozostają klarowne. Zabawa zaczyna się jak tego podobieństwa nie ma, wtedy autor nie przekona czytelnika żadną najpiękniejszą formą stylistyczną, że nie wspomnę o treści. Tak sobie na głos tylko myślę... Dlatego nie lubię osobiście zmian cech charakteru w kanonie. Bo zobacz, skoro autor nadal jakiejś postaci takie a nie inne cechy, to znaczy, że taką postacią ma ona być. Koniec kropka. Tak więc zaglądanie do głowy i doszukiwanie się innych cech, ukrytych rzekomo przez autora, jest jak najbardziej sztuczne i chociaż to tylko zabieg, jak mówisz, to mnie on nie przekonuje. Wydaje mi się, że fani zbyt daleko lecą niekiedy z wyobraźnią dodając cech, których nie było w pierwowzorze. Z samej istoty ff – to tworzony przez fanów alternatywny wątek historii, bądź kontynuacja dalszych, nie ujętych w oryginale wątków, bądź rozwinięcie wątków pobocznych, słabo zaznaczonych w oryginale – a jedyną cechą wspólną ze źródłem są główni bohaterowie. Dlatego zmiana cech charakteru bohatera, jak dla mnie – kładzie ff. Bo to już nie jest ten sam bohater, tylko inny. Będę trwać przy swojej wersji. Zresztą potwierdza się to w utworach, najlepsze są te, gdy charakter postaci jest zgodny z oryginałem, wszelka zmiana wypacza postać i staje się ona niekiedy groteskowa, tak właśnie, facet w ciąży, czy męka istnienia... zasmucasz mnie, myślisz, że nie jest możliwe, by tekst już w pierwszym odczuciu nie uznać za udany? Czasem właśnie coś napisanego ad hoc może być super i bez bólu.
Wrażenia z Desiderum.... zaskoczę Cię chyba troszkę.... takie sobie, już tłumaczę dlaczego.
Przez ca 40 rozdziałów Harry myśli wyłącznie penisem i przez cały ten czas jest zero fabuły. Opisy seksu gonią jeden za drugim, chwała autorkom za wyobraźnię, ale jak na moje standardy było tego trochę za dużo, po prostu wręcz byłam nimi znużona. Do tego stopnia, że potem już je pomijałam, albo przelatywałam po łebkach, w końcu ile można czytać, jak i gdzie mu dogadzał....jestem dużą dziewczynką, więc ślinotok mi raczej nie groził....po tych kilkudziesięciu rozdziałach Harry doszedł do wniosku, że trzeba by w końcu zrobić coś z tym Voldemortem i znowu akcja ciągnie się jak krew z nosa. Plus gonitwa myśli Harry'ego, jak to jest wykorzystywany przez tego złego Snape'a. Co nie przeszkadza mu ciągle go pragnąć. W końcu następuje finał, w którym Harry zabija Voldemorta, potem Snape i Harry uciekają w jakieś odludne miejsce (Szkocja?), gdzie są tylko sami, jak pustelnicy, odizolowani praktycznie od całego świata, bo Snape niby jest postrzegany cały czas jako czarny charakter i zostałby zabity, gdyby został w Hogrardzie. Takie dziwne to trochę. No i żyją sobie tacy sami we wszechświecie, Harry z zaborczą miłością Snape'a i Snape z obsesyjną miłością do Harrego. A ten pisze jedynie listy do Luny, bo pozostali.... nie pamiętam, czy Hermiona żyje czy nie.... czyli treść uboga, no ale jeśli patrzeć na całość, że przecież to miało być mocno intimum.... to jak najbardziej... rozumiesz, nic nie zostało mi w pamięci z emocji tego fika. To wolę już zdecydowanie Kamień Małżeństw, gdzie scena seksu była chyba tylko jedna, ale przygód i zwrotów akcji co niemiara.
Ten link Naruto zawiera właśnie opis odcinków, czy to filler czy nie, więc spokojnie możesz fillery pomijać. Scena z Jiraya jest coś tak w 1/3 drugiej części (odc. 131 jak sądzę), a ostatni odcinek tej serii ma numer 379, jest więc co oglądać. Zachęcam gorąco.
No masz dylemat przed sobą. Praca. Ta, będąca jednocześnie przyjemnością – to cud. Ale dzisiaj takowych nie ma. To straszne, że młody człowiek po studiach praktycznie nie jest potrzebny, coraz więcej zawodów nie potrzebuje praktycznie pracowników, bo większość zawodów jest po prostu zmechanizowana. Za to istnieje zapotrzebowanie na piekarzy, monterów, hydraulików itp. wszystkich tych, dla których kiedyś stworzono szkoły zawodowe i technika, a które w większości zostały polikwidowane. Mam czasem wrażenie, że ludzie zaczynają być niepotrzebni...
a co tłumaczyłaś w czasopiśmie?
Co do LL to przecież umawiałyśmy się, że nie ma tematu? Proszę nie rób mi przykrości i nie wracaj do tego tematu, dawania jak i brania też trzeba się nauczyć, wiesz? Teksty są jak najbardziej mile widziane, jak również coś wynajdę to podeślę. A nie pamiętasz tego tytułu, co pisałam, że mi się nie otworzył? Może gdzieś bym go znalazła...
Ten kawałek z you tube'a urzekający. Osobiście słuchałam go mając „oczy szeroko zamknięte'.
I pojawiła się bezkresna, bezludna dolina otoczona średnio wysokimi wzgórzami, z niezmąconą ciszą, a mój spacer dokonał się nad jej powierzchnią.
Sorki, jeśli przynudziłam, ale jak wspomniałam wcześniej, jakoś nie umiem się streścić, za dużo słów i myśli goniących po głowie, które z trudem usiłuję logicznie poupychać. I przyjemność po mojej stronie....
lograk Sep 1, 2014 11:23 AM
Przede wszystkim dzięki za pozdrowienia z Krety, też byłam wieki temu i to prawda: trudno się rozczarować słońcem, plażą, owocami morza, które UWIELBIAM, właściwie moje menu składa się głównie z nich, ryb i warzyw. Latoś tego roku posadziłam na balkonie nawet pomidory, wyrosły dorodne , sztuk cztery plus jakieś trzy rokujące małolaty, ale jeśli pogoda będzie jak obecna, to nie doczekają wieku średniego. Co miesiąc, w okolicach pierwszego idę do sklepu, aby popełnić kupno dużej torby królewskich krewetek, które następnie z rozwagą ( akurat...) i pietyzmem pochłaniam z uczuciem ogromnej straty. No cóż, w końcu zdrowie jest najważniejsze.
I wcale się nie śmieję z Twojego kompa, wprost przeciwnie, wiem, jak to jest wymieniać sprzęt na nowy i wcale się nie ma gwarancji, że wszystko będzie działać jakbyśmy chcieli. Że nie wspomnę o wydatku. Ten nowy ruter też wymieniłam na kolejny nowy. Powoli przyzwyczajam się do tych wymian. Pewnie mnie sprawdzają... ale, ale, nie wiedziałam, że Ty w grach siedzisz, bo ja, widzisz, całkiem nie. I nie koniecznie umiem to uzasadnić. Mam jedną wgraną, Faraon ( na starym kompie był z Kleopatrą), ale ta gra jest tak stara, że para na nowym nie odnalazła się. Lubię ją, bo jest grą strategiczną, się buduje, tworzy, kupuje, sprzedaje, gromadzi dobra i broń Boże tłucze. Nie znoszę przemocy w żadnej postaci, nawet tej wirtualnej, a większość gier chyba taka jest, prawda? Poza tym chyba już po prostu nie miałabym czasu na granie, jak wrócę z pracy, to znowu siadam do czytania i buszowania w kompie i za chwile jest noc... ale z zachwytem oglądam grafikę, ta potrafi być oszałamiająca! Zresztą sporo anime powstaje na bazie gier. A sprzęt specjalnie jest tworzony na określony termin ( każdy sprzęt, dodam) i psuje się w z góry zaplanowanym czasie. Inaczej firmy splajtowały by i powstał krach na rynku dóbr. Termin działania trwa zwykle okres gwarancji, co do kompów, to dla tych tworzy się nowe oprogramowania, stare tracą wsparcie, więc i tak trzeba wymieniać na nowe. No, i tak się to kręci...
Nie znam tej książki, postaram się przeczytać, czytanie to moja druga natura, chociaż przyznać muszę, że lubię ograniczoną tematykę. Sama się do niej ograniczyłam z pełną świadomością. Autor nie jest mi do końca anonimowy, a tematyka chyba powinna sprostać moim oczekiwaniom. Brzmi idiotycznie, jakbym nie wiem czego ( niesamowitego) oczekiwała, ale to jest właśnie moje ograniczenie. Jak już przeczytam, to opowiem o wrażeniach i ograniczeniach. Co do Liberi, to pewnikiem masz rację, dlatego moja ocena jest mocno subiektywna, ta druga wersja jest bardziej rozciągnięta, ale autorka pokusiła się chociaż o zakończenie. Wiadomo, nie ma jak oryginał... Odnośnie pisania to będę Cię wspierać słowem i wszystkimi czterema kończynami, to w ogóle niesamowite jest, że czujesz się na siłach dźwignąć pióro i ruszyć wyobraźnią... i nadstawić plecy na krytykę. Ja również znalazłam na forach piękną krytykę i całkiem od czapy, właśnie coś w stylu: piszcie ludzie bo inaczej mi wena nie przyjdzie, a w ogóle jak nie piszecie to zamknę bloga i tyle. Czy jakoś tak. Ja kiedyś właśnie wkurzyłam się na taki tekst i skomentowałam, że przecież pisanie dla siebie, nawet jeśli do szuflady (chwilowo) jest tak samo wartościowe, jak pisanie dla kogoś i to nie powinno być zależne, czy będę dalej pisać czy nie. A, i nawet dostałam odpowiedź, że się mylę.
Przestałam więc się wypowiadać w tej konkretnie kwestii. A co powiesz nt. komentarzy dotyczących szeroko pojętej gramatyki i stylu? Nie treści, tylko punktowanie każdej kropki, przecinka, ortografii itp.? Przyznam się szczerze, że ja olewam ten właśnie fragment ( inni znawcy zrobią to za mnie), a skupiam się wyłącznie na odczuciach i sile przekazanej emocji. ( tak jak TY). Wierzę, że każdy autor przelewa w nich część siebie, aczkolwiek Ty nie do końca zgodziłaś się z tym. Sądzisz, że możesz ukryć siebie i opisać coś, co nie zawiera Ciebie. Stanąć obok i być obserwatorem. Co nie znaczy, że nie masz do tego jakiegoś obiektywnie emocjonalnego stosunku.
Ale... żeby opisać emocje, trzeba je znać, najlepiej przeżyć, a przynajmniej zaobserwować, ale czy te ostatnie można zrozumieć? To tak jakby opisywać np. miłość samemu nigdy jej nie doświadczając. Jeśli autor potrafi przekazać emocje, a na dodatek ma świetny styl – to chapeau bas!
Ja mam tylko dużo wyobraźni, morze empatii, czyli o wiele za mało, żeby łapć się za pisanie, ale wystarczająco dużo, aby lubić czytać.
Wiara była w Tobie wielka, że napisałaś do Kougi. Jestem przekonana, że ona nawet sama nie odpisuje na swoją korespondencje, tylko robią to za nią jacyś inni, asystenci czy coś takiego. No chyba, że zabawa w krytyka była sztuką samą w sobie, jako szkolenie warsztatu. Zakładam jednak, że ten wpis nie umniejszył Twojej radości samego pisania tekstu do niej, bez względu na oczekiwania? Krytyka to analiza i ocena (sztuka rozstrzygania, myślenia), sama powiedz: jak dalece masz siłę poddać się swoistej wiwisekcji Twoich emocji przez innych? Tylko w granicach przyzwoitości, której kryteria sama poddajesz ocenie. Jednak czyjeś kryteria – to nie muszą być Twoje kryteria, i stąd niedaleka już droga do mieszania z błotem, jak to stwierdziłaś. Namawiam Cię już od jakiegoś czasu, prześlij mi ociupinkę czegoś Twojego, to ja zabawię się w krytyka i odczujesz na własnej skórze prawdziwość swoich słów... cheche, żartuję... ale tylko trochę...
Rany, ja też potrafię tak snuć opowieści, moje wypracowania w szkole zawsze były długaśne.... jako pisarz byłabym nudziarą.
No przecież, że ff rządzą. A co sądzisz o czymś takim: jestem zdania, że ff może być w jakimkolwiek uniwersum, ale charakter postaci powinien być kanoniczny? Bo sama zobacz: jakby np. Naruto miał inne cechy charakteru niż te, jakie znamy z m&a, to można by go było nazwać Ziutek i wtedy nie ma żadnego ff z Naruto? Dla mnie zmiana charakteru postaci mija się z sensem, ale może ja się mylę? Bo się spotkałam z takimi diametralnymi zmianami i znowu ktoś wykłócał się, że ff pozwala na absolutnie wszystko....no prawda, prawda z tym LL po polsku, nabyłam przecież, to wiem co mówię. I tym mądrym było wydawnictwo Studio JG. Jeśli chcesz to kupię Ci, naprawdę nie ma sprawy jakby co. ( jest lepszej jakości niż te japońskie). Nie korci Cię pobawienie się w porównania tłumaczeniowe? Widziałam kolejny 12t angielski, więc będę niedługo zamawiać i tamten dla nas. Czekaj,to miałaś w sieci coś swojego z LL? I ja nic o tym nie wiem? A to gad niewdzięczny.... Odnośnie „Roku”... jeszcze, to nie tak, że Draco był całkiem ok, chodziło mi raczej o fakt, że on nie był tak zazdrosny jak Harry o Severusa, nie walczył o jego względy jak Harry i ten rys charakteru uznałam za bardziej dojrzały... ale w sumie może masz rację.... tak czy siak ten Severitus był niezły. Jeśli chodzi o DI ( najgłębsze pragnienie) – na marginesie, łacina brzmi bardzo dźwięcznie – to chyba coś Ci naplotłam; mam całość tego, jak mniemam, 70 rozdziałów plus epilog, może pokręciłam z czymś innym? W sumie, nie rozumiem, jak to się stało... Wrażenia następnym razem, bo i tak za długi ten monolog... No tak, o serialach nie pogadamy, bo ja, uważasz, nie oglądam żadnych... a nie, skłamałam, czasem rzucę okiem na „Kości”, czy „Agentów NCIS” na AXN, ale o tym to chyba nie ma co gadać... tak się czasem odmóżdżam, jeśli NAPRAWDĘ nie mam na nic ochoty. No jak nie widzisz różnicy między Narutami?? Przede wszystkim w 1 serii ma 12 lat, a w 2-iej – 16 lat, to robi wielką różnicę, no przecież....się rzuciłam.... ja oglądam tu:
http://www.naruto.wbijam.pl/naruto_shippuuden.html

z boczku strony masz również 1 serię i ogólnie wszystkie filmy i Ovy dot. Naruto. I Sasuke taki zabójczo mroczny, głos powala i w ogóle.... Sakura zadziwiająco nie piszcząca i całkiem, całkiem... może trafiłaś na fillery w dwójce i dlatego Naruto w nich jest faktycznie nie do końca.... nie zawiedziesz się co do jego determinacji, jest w niej niepokonany, no i pozostaje jeszcze Lisi Demon, klasa sama dla siebie, po prostu zacznij spokojnie od początku, możesz nawet po angielsku, bo tam masz kilka serwerów do wyboru. A z filmów za najlepszy uważam „Więzi”.
I jest sporo fajnych ff z nimi przecież....
A co mam nie przeżyć, takie gadki to czysta przyjemność, właśnie od dziś do środy włącznie mam znowu zakończenie miesiąca i jutro będę siedzieć do późna, ale nie chcę o tym teraz myśleć.
Tak, przyszła profesja jest ważna, kierunek „finansowo-księgowy” jest całkiem niezły, chociaż jest to uczenie się przez całe życie, które zawdzięczamy naszemu krajowi, bo ciągle zmienia przepisy. Średnio raz w roku. Więc jeśli jednak chcesz zakończyć nauki kiedyś tam, to lepiej odpuść sobie. Mam znajomego, który tłumaczy gry ( te na kompie) i ma masę roboty, poza tym sam lubi grać i ma je wszystkie praktycznie jako pierwszy, łączy przyjemność z pożytecznym, ale w końcu ktoś musi mieć farta....
lograk Aug 10, 2014 8:53 AM
I znowu przerwa z powodów technicznych. Nowy ruter po dwóch tygodniach padł, a kolejne dwa zajął mi wyjazd na Mazury i tak lekko licząc minął miesiąc, ani się obejrzałam. Po przyjeździe wpadłam prosto na moje upiorne zamknięcie ( finansowe) miesiąca), po którym tydzień lizałam rany. Jakie to wszystko dziwne w sumie.... i masz rację, znowu nabyłam nowy ruter i mam wrażenie, że jest gorszy od poprzedniego, ale nie mam już siły na ten sprzęt, naprawdę.... Zaskoczyłaś mnie tym światłowodem, te przerwy to na pewno nie kable, ale fakt, że reszta powinna też być bez zarzutu jeśli całość ma działać perfekcyjnie. Tak, po prostu przejdę nad tym do porządku dziennego, w końcu to tylko sprzęt.
Co do KAMIENIA to pamiętasz, być może, oryginał pisany przez J. Darcy zakończył się na 77 rozdz. Kontynuowały go, po polsku rzecz jasna, Zilidya-Emerald, jako swoją własną wersję i jest ona zakończona. Jest też druga kontynuacja pisana przez Liberi, doszła chyba do 108 rodz. i dalej nie wiem co będzie. I ta wersja Liberi bardziej mi się podoba, bo jest bliższa duchem z oryginałem, tak sądzę subiektywnie oczywiście.
https://www.fanfiction.net/search.php?keywords=kamie%C5%84+ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stw&ready=1&type=story
obie masz tutaj. Niestety znowu, Liberi jakoś ma już dłuższą przerwę od ostatniego rozdziału, więc czekamy.
Ten pierwszy link pokazuje jakiś błąd i nie chce się otworzyć.... :( , ale ten drugi znam, to Desiderum Intimum, też na stronie fanfiction,net. Aczkolwiek tylko w 33 rozdziałach. Pewnie można oryginał w całości gdzieś ściągnąć, ale nie wiem gdzie. Zauważyłam, ku swojej boleści, że sporo rzeczy wrzuca się na Facebook, na którym nie mam i nie mam zamiaru mieć profilu. To jest więc dla mnie pewne ograniczenie w polu szukania. Natomiast mam tą polską całość, 1300 stron nawet... no tak, zdania co tego ficka są mocno podzielone, na pewno ma swoje lepsze i gorsze części. Wiesz, ja w ogóle nie lubię krytykować, bo to najłatwiejsze co można robić, samemu nic nie robiąc w kierunku pisania. Dla mnie liczy się fakt, że ktoś w ogóle zadaje sobie trud tworzenia. Sama niczego bym nie napisała, bo znam ograniczeni mojego „talentu”, dlatego cieszy mnie, że ktoś chce poświęcić swój czas by umilić życie sobie i może trochę innym. Ale DI ogólnie mi się podobał i jak znam siebie, to pewnie nie raz jeszcze rzucę na niego okiem.
I chwała Ci za słowa, że (porządni) autorzy nie przejmują się, co kto o nich pisze, bo tekst sam się obroni.
Jeśli chodzi o Aspen to dokończyłam ją, a jakże, dawno temu, właściwie w kilka tygodni po naszych ostatnich wpisach. Dzisiaj, to już odległa perspektywa... podobał mi się styl, rozlegle opisowy, ale lubię, kiedy dokładnie, prawie do bólu opisuje się emocje. Natomiast, ku mojemu zaskoczeniu, denerwowała mnie osoba Harrego, te jego niepewności, zawahania, ciągłe zadawanie pytań i niewiara w Snape'a... do czasu oczywiście, ale pozostał mi on w pamięci jako dużo mniej dojrzały niż Draco. Snape w roli ojca i to dobrego na dodatek – świetny, chociaż z początku trudny do oswojenia z myślą. Ogólnie całość była naprawdę dobra, co pozwoliło mi na jej ukończenie.
No z ust mi wyjęłaś, że pewne fandomy starzeją się czy wręcz znikają, a powstają nowe, które jednak nie znajdują u mnie, jak na razie, zainteresowania. Też myślę co będę czytać w przyszłości jeśli nie będzie powstawać nic nowego z ulubionych tematów, dlatego kopiuję co lepsze kąski, będą być może musiały starczyć za wspomnienia. Ja znam siebie dostatecznie dobrze by wiedzieć, że nigdy nie wyrosnę z m&a, to mój alternatywny, wirtualny świat, w który świadomie uciekam, gdy już „odbębnię” swój reality show. Tak naprawdę każdy człowiek ma swoje wewnętrzne ja, w które ucieka, albo raczej - chowa się, jak w bezpieczną ostoję. Wróć do Naruto, jeśli kiedykolwiek Ci się podobał. Druga seria Shippuuden jest naprawdę niezła i nie ma żadnego porównania do pierwszej. Tamta była dla dzieciaków, obecna jest dla dojrzałego człowieka, aż czasami się dziwię, że mowa jest o szesnastolatkach, ale o umysłach dorosłych.
No widzisz, sama przekonujesz się, że przypadki nie do końca nimi są, tak naprawdę, to faktycznie człowiek kieruje swoją rzeczywistością, ale robi to nieumiejętnie. Tu nie ma żadnego ślepego losu, który dopada Cię nagle i bez powodu. Są Twoje myśli, czyny słowa.... właśnie, słowa, mówiłam Ci, że są magiczne I przenoszą siłę kreacji? LL uwiodło mnie wtedy, kiedy tą oczywistą prawdę ( przynajmniej dla mnie ) , wypowiedzianą ustami Soubiego, znalazłam w tej mandze. Swoją drogą, jak zobaczyłam wydanie 1t LL po polsku – to nie wierzyłam własnym oczom. Zapytałam nawet sprzedawcę, po co wydawać coś, co nie zostało w oryginale ukończone, na co on odpowiedział, że gdyby edytor nie miał pewności, że zostanie ukończone, to nie brał by się za projekt. Miód w serce. Nawet fajnie przetłumaczone, takim żywym językiem, nie doczytałam się, czy z japońskiego czy angielskiego, ale kij tam... co nie znaczy, że nie będę na zasadzie oczywistości kupować wydania angielskiego, bo nie cierpię, jak coś jest niedokończone. Drugi tomik we wrześniu... Ale uchylisz rąbka tekstu, jak już coś stworzysz?
lograk Jul 7, 2014 6:41 AM
No, kawałek…. Ale żeby nie było za pięknie, to być może właśnie wysiada mi nowy router, mam przerwy w dostawach, sygnał „pływa”, więc zabawa chyba się jeszcze do końca nie skończyła. Wcale nie chciałam tego W8, ale po prostu nie było innej opcji. Jeśli faktycznie W8.1 ma być przyjaźniejszy to nie ma się na co oglądać. I tak, kable są właściwie podstawą, u mnie leci po telefonicznych, a szczęśliwcy mają po światłowodach np. albo po kablówce. Dlatego sprzęt może jedynie bardzo częściowo pomóc w tej prędkości, no ale jeśli kable masz stare i sprzęt stary, tak jak ja miałam, to już w ogóle nic z tego nie będzie. Oj, tak, stan bez zobowiązań – cokolwiek to dla kogokolwiek znaczy – zawsze pachnie wolnością… jakiś wyjazd w obce kraje…?
Rekomendacje były super, nie pamiętałam już ,czy Twój tytuł się zakończył czy nie, dopiero potem to sprawdzałam. „Jeśli …” było skończone, to chyba tak dziwnie, że tego nie zauważyłam, muszę to sprawdzić. Prawdą jest, że trudno trafić na coś naprawdę fajnego, ale ja i tak podziwiam ludzi, którzy mimo wszystko pracowicie coś tworzą , bo taką mają potrzebę i jeszcze poddają się wiwisekcji tłumu, szacunek, naprawdę. „Kamień” miał czy ma nawet dwie kontynuacje, jedna jest zakończona, druga chyba nie. Pewnie, że autor wie najlepiej i co do tego nie ma wątpliwości, ale mimo wszystko nie krytykuję naśladowców, bo rozumiem, jak sfrustrowana się czuję, jak tekst nie jest zakończony, a autor radośnie stwierdza, że już nie ma weny albo ochoty… zajrzę do tych „dni”, gdzieś mi się obił ten tytuł, w angielskim właśnie. I masz rację, jak się jest po Herbatce to czeka się na następną ,równie smakowitą. To AU – domyślałam się, że to angielski skrót, ale ni w ząb nie mogłam wymóżdżyć od czego to mogło pochodzić, dzięki .
Kobieto, jaki traf, pisałam Ci coś kiedyś na temat przypadku, nie ma takowego, masz oto przed oczami typowy przykład energii (mojego)życzenia , które Ty ściągnęłaś z pola świadomości. Oczywiście nie musisz wierzyć. Słowa nie oddają istoty działania tegoż i najważniejsze, że odczytałaś wiadomość. Naruto…. no tak, on jest mój numer 1, a potem zaraz HP, ale jako drugi, przyznaję. Oj dzieje się, naprawdę, akcja jest wartka i ciągle jakaś zmiana sytuacji. W anime była pewna przerwa ( czyli fillery), ale ja czytam również mangę, która jest daleko w do przodu, więc bawi mnie porównywanie, jak tekst został przeniesiony na obraz. Mówi się, że zakończenie jest oczywiste, ale patrząc na mangę wcale nie musi tak być. Chociaż ja wierzę w szczęśliwe zakończenie, to autor tak lawiruje między wątkami, że wszystko może się zdarzyć. Nie piszę nic konkretnego co się akurat dzieje, bo raz to zrobiłam nieopatrznie i potem było mi głupio, że mogłam Ci zepsuć niespodziankę ( gdybyś kiedykolwiek chciała kontynuować). W sumie manga powoli się kończy, może nawet w tym roku, anime będzie trwało dłużej, co jest oczywiste, ale na myśl, że w ogóle Naruto jest już bliżej końca niż dalej to łezka się w oku kręci. Sugerowałam Ci kiedyś teksty Homoviatora, jeśli nie znasz, one powinny zachęcić Cię do przeczytania trochę ff z tego fandomu. A co wytworzyłaś ciekawego? Ja też jestem ciekawa, co Ci w duszy zagrało?


lograk Jun 22, 2014 1:45 AM
No to wracam do świata internetu. Szczerze? To nie sądziłam, że będzie trwało to tak długo, co dziwniejsze, los jakby chciał trochę „ulżyć” mi w tym czasie, bo zwalił mi na głowę tak dużo pracy i różnych problemów, że myślenie o sieci było ostatnią rzeczą jaka przychodziła mi do głowy jako rozrywka i wzięcie oddechu. Z samym internetem stoczyłam wojnę z operatorem udowadniając mu, że jest nieuczciwy, niesłowny i obiecujący coś, czego nigdy nie jest w stanie zrobić. Musiałam kupić cały nowy sprzęt, począwszy do samego komputera, drukarki, na różnych gadżetach i akcesoriach kończąc, aby jakość tego sprzętu zrównoważyła beznadziejne, nie dające się zmienić (wymienić) półwieczne okablowanie domu. Tak naprawdę to kable przenoszą prędkości i od nich zależy głównie jakość połączenia, jeśli więc sprzęt jest również stary i zużyty ( jaki miałam) to mogłam sobie jakoś pomóc tylko poprzez jego wymianę. W każdym razie stało się. Co prawda Windows 8 jest upiorny w swoim całym układzie, wg mnie, ale udało się go przestawić na układ bardziej tradycyjny, nie rozumiem, dlaczego zakłada się, że będę mieć inne urządzenia mobilne i dlatego potrzebuję takiej samej strony startowej na każdym z nich...? no nie ważne, żeby być jeszcze bardzie szczerą do bólu, to przyznam się, że mogłam dać głos jakieś trzy tygodnie temu, kiedy już wszystko zaczęło działać, ale nie zrobiłam tego, bo rzuciłam się do oglądania, czytania i ściągania Naruto, rozumiesz, nie mogłam się doczekać, a przez pół roku dzieje się, oj dzieje...dzięki wielkie, że się odezwałaś, było mi strasznie miło, że Twoja pamięć jeszcze nie wymazała mnie z głowy. Pytałaś o ff „Jeżeli jesteś gotowy...” - tak, czytałam go kiedyś, czy mi się wydaje, ale on nie jest skończony? W wersji polskiej na pewno, ale chyba w angielskiej również...? wiesz coś w tym temacie? Stylem i klimatem przypomina mi Serię Herbacianą , uwielbiam teksty ociekające emocjami i różnorakimi, skomplikowanymi uczuciami. Takim też był po trochu Kamień Małżeństw, ale też nie został dokończony w oryginale, tylko był kontynuowany przez polską autorkę, chwała jej za wysiłek i pracę włożone w dokończenie tego tekstu, uważam nawet, że dźwignęła wyzwanie. Czy fandom HP jest Ci najbliższy? A , właśnie, przypomniałam sobie, że mam głupie pytanie do zadania: co oznacza skrót AU, jakiego używają autorzy tekstów dla określenia gatunku ff ? Nie mogą tego rozgryźć ni w ząb, to jakieś skróty, pewnie angielskie, mnie kojarzy się tylko z symbolem pierwiastka złota.... no nic, jeśli tu czasem zaglądasz, to odezwij się, będę naprawdę przeszczęśliwa....
Kil_meny Jan 28, 2014 3:18 AM
Wiesz, dodam jedno zdanie odwołujące do teorii i już dwie linijki kolejne zapisane. Przy interlinii 2 to sporo daje. ;)
Kil_meny Jan 28, 2014 3:17 AM
Nie wiem, ja na razie piszę teorię i tam wtykam fragmenty tłumaczenia, że niby korzystałam z takiej i takiej strategii. Do analizy mi jeszcze daleko. Ale pewnie będę odwoływać się do teorii, w sumie trochę jej mam.
Kil_meny Jan 26, 2014 4:53 AM
Idiotycznie. Nie rozumiem nic, jak czytam tekst z taką interlinią. Dlatego całą pracę piszę przy wąskich marginesach i z interlinią pojedynczą, a dopiero potem porozstrzelam, bo się nie mogę skupić inaczej.
Kil_meny Jan 23, 2014 9:46 AM
No jasne, przecież to 15 minut. :)
lograk Dec 22, 2013 10:24 PM
Shim, milczę bo nie mam kompa w domu, znaczy mam, zepsutego i chwilowo nie nikt nie wie o co chodzi. Skrobię więc z pracy te kilka słów cieplutkich ,Świątecznych życzeń z przesłaniem wiecznej radości i pogody ducha dla Ciebie i całej Rodziny. Jestem zniesmaczona, że muszę odłożyć na bok nasze pogaduchy, chyba czeka mnie wymiana całego sprzętu....więc jeszcze raz moc samych serdeczności i niech wszystko ułoży się po Twojej myśli.
lograk Nov 27, 2013 4:59 AM
Dobrze powiedziane. Z tym paraliżem. Jak się damy mu ponieść, a nie swoim pragnieniom, to do niczego nie dojdziemy. W końcu samo życie jest ryzykiem i jedną wielką niewiadomą przyczyną istnienia. Czytałam, że i tak podobno żyjemy w złotym wieku wszechświata, bo za ileś tam eonów nie będzie on wyglądał tak jak obecnie. Taki jaki jest teraz skończy się, z niebem pełnym gwiazd, Księżycem, Słońcem i pozostałymi planetami. Coś będzie potem, bardzo chciałabym zobaczyć ten późniejszy świat wypełniony nieznaną nam w tej chwili materią. Może jakimś nawet bytem, ale to podobno nie jest pewne. Wiesz, zaczynam być sama dla siebie nudną osobą, bo ciągle rozmyślam nad - jakby to ująć – skalą makro, ale jestem pyłem tej wszechrzeczy i ten stan ogranicza moją percepcję. To kryzys czegoś tam, a budowany obraz nawet skromnie idealnej rzeczywistości, że nie wspomnę, osoby – boleśnie zderza się z rzeczywistością. Zdarzeń nie wybierasz, ale to ludzie je tworzą i to wcale nie koniecznie poprzez swoje działanie, ale raczej swoje istnienie. Jeśli pojmować człowieka jako energię, to będąc wśród ludzi płyniesz w strumieniu pędzącej energii i dlatego nie masz wpływu na to, na co napotkasz w tym strumieniu rzeczywistości. Czasem jakaś silna energia odepchnie Ciebie, albo Ty odepchniesz jakąś i będzie po Twojemu. Nazwiesz to wyborem… ale wtedy wygląda to na jakiś fatalizm, a człowiek lubi uważać, że jednak to on panuje nad sytuacją. Mówisz, że wiele już żałowałaś? To smutne, może nie powinnaś, bo w to miejsce przychodzi przecież coś innego. Czas jest naprawdę najlepszym lekarstwem mimo – albo właśnie dlatego, że tak szybko upływa i zaciera złe wspomnienia. Wiem to po sobie, prawdopodobnie dla Ciebie jeszcze za mało go ubyło…. a gdzie planujesz następny, egzotyczny wyjazd? Ostatnio modnym kierunkiem są kraje afrykańskie, byłaś już gdzieś w tym rejonie?
lograk Oct 7, 2013 8:55 AM
… gdzieś zgubiłam kilka tygodni, obawiam się, że teraz już będzie tylko gorzej, z czasem zawsze byłam na bakier, od małego uciekał mi,a ja goniłam go bez tchu. To absurdalnie przykre uczucie. Ten standard, o którym piszesz jest jak najbardziej standardowo normalny. Domek na zadupiu to dokładny odpowiednik spokoju duszy, którego pragnął wszyscy bez wyjątku.To symbol człowieka w ogólnym sensie, z jego wnętrzem, prywatnością pod i nadświadomością, uczuciami, intelektem, pamięcią i planami na przyszłość. Dom pokazuje jacy jesteśmy dla siebie samych i najbliższych. Dlatego jeśli ci się np. przyśni – to zapamiętaj jak wyglądał. W jakimś sensie objawi ci on Twoją prawdę wewnętrzną. Na obecny stan oczywiście, bo szczęśliwie ludzie zmieniają się. Lecz nawet jego obraz we śnie pokaże Ci Twój obecny stan duchowy. Oczywiście wiara w to co piszę jest fakultatywna. Wiesz, zastanawia mnie, że aż tak dużo masz złych wspomnień z ludźmi. Powinnaś być za młoda na generowanie takich konkluzji, więc jest mi tym bardziej smutno. Nie, żebym ja miała kupę radochy z poczynań ludzkich, ale umiałam się do tego odpowiednio ustawić, napomknęłam zresztą kiedyś o tym. Ustawienie siebie w roli obserwatora wyciszyło do maksimum własne emocje, ale nie wytłumiło odczuć. To jakby obserwować kopiec mrówek z wysokości. Wiadomo, że gryzą, ale można je przecież ominąć. No chyba, że ktoś lubi być gryziony... Z tym spokojem też masz dobre odczucia. Człowiek w swej naturze ma pozostawać w spokoju. Być na łonie przyrody i z niej czerpać przykład. Drzewo jak rośnie to nie myśli, że rośnie. Po prostu robi to. Człowiek też tak powinien, ale już dawno wymknął się matce naturze i na dodatek ją niszczy. Wg mojego skromnego zdania, człowiek już nigdy nie zazna spokoju, a jego dni na tym świecie są policzone. To taki mało optymistyczny akcent, ale wierz mi, że wypowiadam go z absolutnym spokojem.Dom to tylko namiastka owego spokoju, którego człowieka poszukuje. Nie postanowiłam omijać tego miejsca, to ono ominęło mnie jak proroczy znak. ( a warunki były idealne, bo był tam wtedy mój cioteczny brat). Nie dano mi urlopu na planowany przeze mnie okres, więc musiałam zrezygnować. Dwa dni później tsunami zalało ¼ lądu i okoliczne wyspy, w tym tą, gdzie planowałam spędzić połowę urlopu. I tak to mniej więcej wyglądało... za dużo w moim życiu było takich sytuacji, bym mogła je tak po prostu zignorować. I najwyżej już taka głupia pozostanę, a co mi tam...
Kil_meny Sep 25, 2013 1:34 AM
OK :D
It’s time to ditch the text file.
Keep track of your anime easily by creating your own list.
Sign Up Login