Mój nick nie jest żadną tajemnicą, ale to to historia długa, nudna i niefajna, z racji czego zawsze niechętnie opowiadam, dlaczego zostałem "Hilfem" bądź "Hilfmanem".
Dlatego napiszę to tutaj raz, porządne i wyraźnie i będę wszystkich odsyłał do tego posta xD
(legenda: jak chcecie możecie pominąć tego posta i przejść do czytania pozostałych w tym temacie, ponieważ nie znajdziecie tutaj niczego interesującego XD)
Było to w latach 90. XX wieku. Zakapturzona postać jechała konno po wysuszonych preriach Wielkopolski. Szukał przygód, bo inaczej historia ta nie trzymałaby się kupy.
Zaczynała się jesień. Źdźbła trawy łamały się pod zakutymi w stal kopytami rumaka, który samotnie ze swoim jeźdźcem zmierzał w nieznane.
Wiatr zrobił się odrobinę silniejszy, liście na jedynym drzewie w okolicy zaczęły przyjemnie szumieć w oddali. Nie zagłuszyły jednak odgłosów walki.
Jeździec popędził wierzchowca i po chwili już był nieopodal potyczki trzech ohydnych, zaślinionych orków i starego człowieka, którego siwa broda niemalże sięgała ziemi.
To był moment. Mężczyzna zeskoczył z konia, zrzucił z głowy kaptur, odsłaniając długie, bujne, czarne włosy i twarz której mógłby mu pozazdrościć sam... hm. Następnie sięgnął po kawałek naostrzonej stali, który służył mu za broń i, jak to bohater, w pięknym stylu, kręcąc młynki, robiąc trzymetrowe podskoki i krzycząc niezrozumiałe hasła pokonał wrogów.
Jednak dla starca było już za późno.
Wojownik wygłosił krótki monolog na trupami zielonoskórych potworów, po czym szybko podbiegł do umierającego człowieka i zaczął udawać że go opatruje, mimo że nie widział dla niego nadziei.
- Jak masz... nnna imię...? - ledwo starcu udało się wykrztusić to pytanie.
- Nie mam imienia. - odrzekł czarnowłosy bohater. - Podróżuję samotnie od kiedy pamiętam poszukując majowego kwiatu zwanego miłością.
- Zzzzatem... hrrrr... twym imieniem będzie...
- Mym imieniem będzie? - w głosie młodego wojownika słychać było podekscytowanie.
- Będzie... HilF!
Podróżnik spojrzał na starca, starzec ostatnim wysiłkiem spojrzał na podróżnika. Patrzyli na siebie przez pewien czas, zanim mężczyzna wykrztusił:
- Co kurwa?
Odpowiedzi już nie usłyszał. Starzec splunął krwią, zacharczał ponownie i wyzionął ducha.
"WTF?", to pytanie nie przestawało dręczyć naszego bohatera. Tym bardziej, że "Hilf" brzmi chujowo i nie wiadomo nawet co znaczy. Postanowił zatem wyruszyć na mroźną północ, do brodatych, dzikich ludów, o których tyle słyszał podczas swoich podróży. Był pewien, że to właśnie tam pozna odpowiedź na swoje pytania.
Nie poznał. Aby jednak uszanować ostatnią wolę starca, dodał do nieszczęsnego "Hilfa" człon "-man", żeby było bardziej tr00 i białogłowy bardziej do niego lgnęły.
Od tego czasu sławę zdobywał pod tym właśnie imieniem i niejedna ballada chwali jego czyny.
Mniej więcej tak to było. ^^' |